najdostojniejszy-teofil

Najdostojniejszy Teofil – Ew. Łukasza

Bardzo wielu podjęło się już opisania wydarzeń, które miały miejsce wśród nas, zgodnie z tym, jak nam o nich opowiedzieli ci, którzy od początku byli ich naocznymi świadkami oraz poświęcili się służbie Słowa. Dlatego i ja najpierw wszystko od początku dokładnie zbadałem, a następnie postanowiłem ci to, dostojny Teofilu, po kolei opisać. Chcę, abyś miał pewność co do wiarygodności spraw, które ci wyłożono (Łukasz 1,1-4).

Różne tłumaczenia różnie oddają dostojność Teofila: dostojny, czcigodny, zacny, po angielsku most excellent.

Nie chodzi mi tak bardzo o zabarwienie emocjonalne tego określenia, co o samą treść i wnioski, jakie z niej wypływają.

Greckie słowo tu użyte to przymiotnik κράτιστος (kratistos). Jest to stopień najwyższy od „kratus” (dostojny, dostojniejszy najdostojniejszy). Znaczenie słownikowe to: najdostojniejszy, wielce czcigodny, tytuł oficjalny, używany na określenie wysokiej rangi urzędnika rzymskiego.

W NT tylko Łukasz używa tego określenia (4 razy), a wiemy, że nie użył go przypadkowo i bez powodu (patrz wersety 1-4).

Pozostałe 3 miejsca to:

Napisał też list takiej treści: Klaudiusz Lizjasz, do Najdostojniejszego Namiestnika Feliksa. Witaj (Dz 23,25-26).

Zawsze i wszędzie przyjmujemy to, najdostojniejszy Feliksie, z wielką wdzięcznością (Dz 24,3).

Nie szaleję, najdostojniejszy Festusie – odparł Paweł – wypowiadam słowa prawdy i rozsądku (Dz 26,26).

Łukasz używa tego samego tytułu na określenie 3 różnych osób: Teofila, Feliksa i Festusa. Wiemy, że Feliks i Festus zajmowali wysokiej rangi stanowiska w rzymskiej hierarchii. Nie ma więc powodu uważać, że Teofil nie zajmował równie ważnej pozycji.

Widzimy też, że określenie „najdostojniejszy” nie ma charakteru kulturalnego (by wyrazić komuś szacunek w normalnej życiowej sytuacji). Ma charakter prawno-urzędowy. (Na studiach nazwanie profesora inaczej niż profesor lub doktora profesorem jest dość sporym nietaktem).

Jeżeli połączymy to z celem Ewangelii – dokładnym, rzeczowym i chronologicznym przedstawieniem faktów, by czytający miał pewność co do wiarygodności – to nasuwa się nieodparcie jeden wniosek: Łukasz musiał napisać swoją Ewangelię w kontekście prawno-sądowo-urzędowym. Nie było to opowiadanie literackie ani powieść ku pokrzepieni serc. To materiał do jakiejś sprawy formalno-prawnej, w której właśnie takie cechy są kluczowe.

Taką sprawą mogła być rozprawa sądowa Pawła, siedzącego w rzymskim więzieniu. Być może właśnie dzięki Ewangelii Łukasza zarzuty stawiane Pawłowi zostały oddalone i wyszedł on na wolność. A przy okazji my mamy Ewangelię o Jezusie.

Dla Łukasza i jego czytelnika użycie przymiotnika „kratistos” było czytelne i jednoznaczne – choć my dziś tego nie „czujemy”.

Ciekawe jest, że pisząc Dzieje Apostolskie, Łukasz zwraca się: „Teofilu, mój pierwszy traktat dotyczył wszystkiego, co Jezus czynił i czego nauczał, od rozpoczęcia swej działalności (Dz 1,1). Z jakiegoś powodu pomija najwyższe dostojeństwo Teofila. Pisze jak do przyjaciela. (Ciekawe też jest, że Teo-fil to z greckiego Boga kochający).

Czasem jedno ważne słowo umieszczone w kontekście pozwala nadać ramy do właściwego rozumienia całości. Dzięki temu możemy uniknąć „radosnej twórczości z pulpitu”.

Dodaj komentarz