Jonasz jest kojarzony zwykle z wielką rybą. Nieczęsto z modlitwą. A modlił się dość nietypowo i mało wzorcowo.
- Pierwsza nie-modlitwa – Jonasza 1,5
Gdy w trakcie przerażającego sztormu morskim wilkom miękły kolana i padali przed swoimi bogami w modlitwie, Jonasz się nie modlił. Był twardy – spał jak kamień. Ale nie mógł się modlić, bo uciekał sprzed Bożego oblicza. Gdy w świątyni samego Boga (najprawdopodobniej) usłyszał wezwanie do misji w Niniwie, uciekł od Bożej obecności, od łaskawego spojrzenia Pana.
Trudno się modlić, pokazując Bogu swój tył.
- Modlitwa cyrulika – Jonasza 2,8
Tonący chwyta się brzytwy. „Wody sięgały mi aż do gardła (…). Gdy ustawało we mnie życie, wspomniałem na Pana; i tak doszła moja modlitwa do ciebie, do twojego świętego przybytku”. Tuż przed śmiercią Jonasz wołał do Pana i tęsknił za Bożą świątynią (z której tak żwawo uciekał). Jak ocenić wartość wymuszonej modlitwy?
- Modlitwa w Szeolu – Jonasza 2,3
Chyba nie każdy to zauważa, ale Jonasz osobiście mówi, że wołał do Pana z szeolu. „Wzywałem Pana w mojej niedoli i odpowiedział mi, z głębi krainy umarłych wołałem o pomoc”. A Pan „wysłuchał mojego głosu”. Przed śmiercią w rozpaczy, po śmierci z szeolu – Jonasz ciągle wołał do Pana, do swojego Boga. Tak pragnął żyć! Tak pragnął być w świątyni i cieszyć się obecnością Boga!
- Modlitwa z brzucha – Jonasza 2,1-2
„I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. I modlił się Jonasz do Pana, swojego Boga, z wnętrzności ryby”. 72 godziny – sporo czasu na modlitwę, gdy nie można niczego innego robić. Ta modlitwa zawiera podsumowanie jego drogi na dno. „Lecz ja pragnę ci złożyć ofiarę z głośnym dziękczynieniem, spełnię, co ślubowałem. U Pana jest wybawienie”. Przez chwilę Jonasz zrozumiał, że w sytuacjach beznadziejnych tylko u Pana jest wybawienie. I tego się uchwycił.
- Pierwsza modlitwa młodego-gniewnego – Jonasza 4,1-3
Prawdopodobnie minęło kilka miesięcy od „ufnej” modlitwy z brzucha wielkiej ryby. Pełen gniewu Jonasz wyrzuca teraz Bogu, że ulitował się nad Niniwą, która padła na kolana przed Bogiem, jak chyba żadne miasto w historii ludzkości. Wielbił Boga, gdy Ten go ocalił, przywracając mu po 3 dniach życie („znak Jonasza”). Teraz gniewał się na Niego za ocalenie innych i zarzucał Mu łaskawe i litościwe serce. W obliczu „strasznego bez-czynu” Boga (zaniechanie zniszczenia Niniwy), pragnienie życia gwałtownie opuściło Jonasza.
- Druga modlitwa młodego-gniewnego – Jonasza 4,8-9
Na dnie morza i w brzuchu ryby Jonasz pragnął żyć. Siedząc na ziemi w upalnym słońcu, prosi Boga o śmierć. „Wtedy rzekł Bóg do Jonasza: Czy to słuszne, tak się gniewać z powodu krzewu rycynowego? A ten odpowiedział: Słusznie jestem zagniewany, i to na śmierć”. Poczucie „słuszności” u Jonasza jest gotowe ponieść wszelkie koszty – nawet zapłacić cenę życia. Słusznie Niniwa powinna zginąć i słusznie krzew powinien żyć!
I tak się kończy ostatnia modlitwa Jonasza z jego księgi. Ale ostatnie słowo należy do Boga. Na modlitwę/słowa Jonasza Pan odpowiada pytaniem. Jonasz wydaje zdecydowany i słuszny osąd, a Bóg stawia pytanie. Dość ciekawa postawa w rozmowie dwóch osób.
Dla mnie przykład Jonasza jest anty-przykładem. A jego modlitwy ostrzeżeniem, jak się nie modlić. Ale we wszystkim, co Jonasz robił i mówił wobec Boga, był szczery i autentyczny. I chyba dzięki temu Pan czegoś go nauczył.